Ci, co mieli przyjemność jeździć konno pod jego okiem wiedzą, że z tą samą cierpliwością mówi do koni i uczy jeźdźców Wyższej Szkółki Jazdy. Podopiecznym powtarza jak mantrę, że ten kto nie jeździ nie popełnia błędów, nie spada, że efekty przychodzą z czasem i nie wolno się poddawać. Chętnie pracuje z trudnymi końmi, wycisza je by złagodniały. Swoje ogromne doświadczenie i wiedzę zdobywał już od najmłodszych lat. Siedział w siodle zanim nauczył się chodzić. Mało kto wie, że jako nastolatek był członkiem kadry narodowej juniorów w skokach przez przeszkody i dwukrotnie wygrał konkurs Potęgi Skoku (180cm na koniu Batisto i 170cm na koniu Denver). „Panie Majkel!” wołają uwielbiające go opiekunki naszych koni. Sam mówi, że całe życie największą radość sprawiała mu praca z młodzieżą i końmi, ale chętniej niż o sobie opowiada o koniach.
Pan Jacek, rozmawia z końmi jak z kumplami, choć jego serce podbiły gniade damy. Były trzy: Raniuszka (158cm, gniada ukochana, na której wygrał mi.in. Grand Prix w Brnie), Selena (161 cm, gniada wielkopolanka o dobrym charakterze, która pokonała słynnego Arcusa w konkursie Barier, w konkursie Potęgi Skoku w Langefeld skoczyła 1,90m) i Gradyska (również gniada klacz, z którą odnosił pierwsze sukcesy). Zaczynał w Prudniku, a od 1981 roku w sekcji jeździeckiej WSO ZMECH zdobywał medale w Akademickich Mistrzostwach Polski, indywidualnie i zespołowo. Był szkoleniowcem i zawodnikiem WKS Śląsk Wrocław…. w sekcji jeździeckiej, oczywiście! ;) Był trenerem juniorów Dolnego Śląska a obecnie jest sędzią kwalifikatorem PZJ na Dolny Śląsk i Gospodarzem Toru. Mało kto jednak wie, że w życiu Pana Jacka jak nie konie, to okonie i nie tylko ;) Jest miłośnikiem wędkarstwa słodko i słonowodnego, które jest dla niego jak joga - tak samo relaksuje. Zbiera minerały i maluje przepiękne obrazy olejne, których bohaterami są KONIE! Obecnie pracuje z dziećmi w Wyższej Szkółce Jazdy (prowadzi lekcje, a także grupę sportową na kucykach), co sprawia mu wiele frajdy. Mówi, że dzieci uczą go cierpliwości a przede wszystkim niepowtarzalnego poczucia humoru i otwartości. I coś w tym jest, bo złota rada Pana Jacka brzmi „Cierpliwości! Pośpiech jest dobry tylko do łapania much!”
Swoją przygodę z woltyżerką zaczął od tenisa… dokładnie, od tenisa. Razem ze starszą siostrą uczęszczali na zajęcia tenisa ziemnego. Pewnego jednak dnia babcia zapisała siostrę na woltyżerkę i 7-letni wtedy Tomek pozazdrościł siostrze, porzucił tenisa i zabrał woltyżerką na dobre. Pasja do woltyżerki okazała się być silniejsza niż wszystko. Obecnie siostra Tomka z powodzeniem uczy woltyżerki na Mauritiusie, a Tomek mając ogromne doświadczenie i sukcesy międzynarodowe wybrał Wrocław. Tomek mówi, że ok koni można się nauczyć cierpliwości, spokoju i opanowania. Trzeba najpierw zapanować nad własnymi emocjami, by móc znaleźć z koniem nić porozumienia. Pierwszym koniem, z którym Tomek trenował jest 33-letnia już Gawra rasy huculskiej. Jako typowy hucuł nie była duża, ale doskonale się ze sobą dogadywali. Z czasem pracował z siwym wielkopolakiem Kronem. To z nim był członkiem kadry Polski przez 3 lata, uczestniczył w Mistrzostwach Europy w 2009 i w Mistrzostwach Świata w 2008, a przede wszystkim aż pięć razy zdobył tytuł Mistrza Polski w woltyżerce sportowej. Tyle wiemy, bo to Tomek mówić o sobie nie lubi, także spytajcie go sami o konia marzeń, treningi woltyżerki na plażach Mauritiusa i ulubione seriale ;)
Z Partynicami związana od lat. Wcześniej jeździła wyścigi a dziś jest sędzią wyścigowym i instruktorem Wyższej Szkółki Jazdy. Na zdjęciu dosiada Dębika, swojego nieodłącznego partnera w konkursach ujeżdżenia, skoków i w sportowych rajdach konnych. Ma ogromną wiedzę, którą się chętnie z Wami podzieli. Owszem, jest wymagająca, ale jej rady i uwagi docenicie jeżdżąc samodzielnie, do czego Was świetnie przygotuje. Nigdy nie zapomnicie, że wodze należy w dłoniach trzymać jak małe motylki. Praca z końmi i ludźmi jest jej pasją. W wolnej chwili możecie śmiało jej zapytać o to, kim są Walentynka i Ludwiczek. Chętnie o nich opowie, choć najpierw pięta w dół, pierś do przodu i uśmiech! ;)
Ania Skrzypek. Jej przygoda z końmi zaczęła się w Popielnie na Mazurach gdzie mieści się Stacja Badawcze PAN opiekująca się rezerwatem dla wolnożyjących tabunów konika polskiego. To tam, gdy miała 12 lat, namówiła mamę na pierwszą w swoim życiu jazdę konną. Od tamtej pory konie są obecne w jej życiu. W trakcie studiów na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, gdzie studiowała Zootechnikę, starała się wykorzystać swój czas jak najlepiej. Jeździła w okolicznych stajniach, praktyki zawodowe odbywała m.in. w Stadzie Ogierów Książ, ukończyła kurs instruktorski, zdała egzamin na Brązową Odznakę Powożeniową, pełniła funkcję startera w Polskim Towarzystwie Powozowym, zdobyła prawo jazdy kat. B/E (by móc przewozić konie). Praca z końmi nauczyła Anię przede wszystkim pokory, cierpliwości i tego, że nie ma jednej drogi. W jeździe konnej najbardziej kręci Anię moment zwieńczający ciężką pracę, w którym czuje się, że WYSZŁO! Ania powtarza, że nie można mówić, że się nie da, trzeba próbować, nie poddawać się. Rada Ani dla poczatkujących jeźdźców: „Czerpać radość z każdej chwili spędzonej na grzbiecie konia”.
Paulina dokładnie nie pamięta, kiedy zaczęła się jej przygoda z końmi. Ale prawdopodobnie miała wtedy 3 lata... Kiedy była trochę starsza zaczęła jeździć konno w różnych stajniach w okolicy rodzinnej Jeleniej Góry. Od 2012 jest posiadaczką Diamenta. Rok później zdobyła uprawnienia instruktorskie i pracowała w stajniach w Jeleniej Górze, a potem we wrocławskich ośrodkach. Na Partynicach początkowo była stajenną, a teraz jest instruktorem. Obecnie ma już drugiego konia Jak Qumball'a. Jej ulubioną dyscypliną jest ujeżdżenie. Mam II klasę sportowa w ujeżdżeniu, a jej idolką jest Pani Ela Morciniec, z którą trenuje. Wskazówka dla poczatkujących: Jazdy konnej nie nauczysz się z książek, bo trzeba to poczuć i tylko koń nauczy Cię jeździć… Ale warto też czytać
Odkąd sięga pamięcią konie są jej największą życiową pasją. Zaczynała w swych rodzinnych stronach, tam też jeździła najdłużej, a także dzierżawiła swą pierwszą końską miłość - Jane. Pod koniec liceum wyjechała na jedną z greckich wysp, gdzie jeździła konie rekreacyjne i uczyłam jazdy konnej - to była bardziej wakacyjna przygoda. Jednak to właśnie tam tak naprawdę zaczęła się jej praca - połączenie przyjemnego z pożytecznym - praca z ludźmi połączona z bliskością ukochanych pupili. Jakiś czas później dopełnieniem tejże pracy stało się ukończenie studiów na kierunku psychologia kliniczna oraz otrzymanie uprawnień instruktora jeździectwa. Po powrocie z ciepłych krajów wyjechała ponownie, tym razem na dłużej - do Niemiec - gdzie także uczyła jazdy konnej, a przy okazji jeździła konie w stajni skokowej. Szlifowała tam również swoje umiejętności, a także startowała w zawodach. Po rozjazdach przyszedł czas na studia i Wrocław, gdzie osiadła na stałe i w dalszym ciągu uczyła jazdy konnej, a oprócz tego układała młode konie. Do dziś z resztą regularnie jeździ jedną z jej do niedawna małych podopiecznych – Carrerę. Rada Gosi dla zaczynających przygodę z końmi? Cierpliwość, wytrwałość i jeszcze raz cierpliwość!
Aktywny/czynny zawodnik UKS Volteo w woltyżerce sportowej, który zdobywa sukcesy na arenie międzynarodowej. Od niedawna startujący w zawodach powożeniowych. Z końmi związany od zawsze. W treningi wkłada całe swoje serce i poświęca się bezgranicznie swojej pasji.